Tadeusz Gajewski
  Jak to za Piastów było...
 

 

Pojedziemy na łów w podkrośnienskie knieje…
 
Jak to za Piastów na łowach bywało…
 
Jego Królewskiej Mości Kronikarz,  wielmożny pan Jan Długosz herbu Wieniawa, jako że sam rycerskiego stanu będąc, na tarczy herbowej jako godło łeb tura miał umieszczony, nie mógł inaczej rozpocząć dzieła swojego życia -  „Roczników czyli Kronik Sławnego Królestwa Polskiego” aniżeli od legendy o trzech braciach, którzy na łowy się wybrawszy, w różne strony świata za zwierzem goniąc się rozjechali. Bracia owi stare słowiańskie imiona nosili: Lech, Czech i Rus. Lech w pogoni za turzym odyńcem oddalił się od orszaku i zbłądziwszy w puszczy dotarł do rozległej polany na której środku potężne drzewo stało ukoronowane rozległym gniazdem, z którego na tle czerwonej tarczy zachodzącego słońca dumnie spoglądał na łowcę biały orzeł. Młodzieniec oczarowany tym widokiem osiadł tam na stałe, Od gniazda nazwę grodu ustanowił a od  polany swoje plemię nazwał. Orzeł zaś w czerwonej poświacie po wsze czasy znakiem plemiennym dumnego ludu został. Tak oto królewski dziejopisarz historię polskiego narodu mocno w rzemiośle łowieckim ukorzenił.
 Władaną przez Piastów dziedzinę, prastara, pierwotna puszcza porastała, dająca schronienie duchom wszelakim, nimfom, stworom przeróżnym jako i bogom pogańskim licznym, w świętych dębowych gajach zamieszkujących. Jednak prawdziwym władcą puszczańskich ostępów, królem bagnisk i mokradeł, leśnych polan i mateczników, zwierz  potężny, rogaty był. Roiło się w kniejach ówczesnych od turów mocarnych, żubrów dumnych, niedźwiedzi grozę wszelaką wzbudzających wśród ludu prostego, bartnictwem się parającego.
 
Cóż miał czynić książę wraz ze swoimi dzielnymi drużynnikami w czasie, gdy kopców granicznych i słupów orłem opieczętowanych ani chciwy Brandenburg, ani okrutny Prusak  zwalać nie zamierzał. Czyż było lepsze ćwiczenie w rycerskim rzemiośle, niż szycie z łuku do pędzącego na oślep jelenia albo miotanie oszczepem w rozwścieczonego niedźwiedzia? Takoż więc i drużyna książęca jako i kmiecie łowom na wszelakiego dzikiego zwierza namiętnie się oddawali. Każdy jako umiał i jak mu poręczniej było. Za panowania króla Bolesława Chrobrego zakończyła się samowola i pierwsze prawa łowieckie ustanowione zostały i urzędy w imieniu króla powołane, pieczę nad łowami sprawować poczęły.
Bolesław ponoć, gdy ze swojej sławetnej wyprawy na Kijów powrócił, pośród łupów wszelakich sokoły szkolone przywiózł i wzorem dzikich Tatarów namiętnie myślistwem ptaszym jął się parać. Do Roku Pańskiego 1103, kiedy to miłościwie panujący król Bolesław Krzywoustym przezwany, praw do łowów drastycznie nie ograniczył, łowy wielkie, czyli na grubego zwierza mógł czynić tylko książę wraz ze swoim orszakiem, łowy małe zaś wszelki lud a nawet kmiecie. Na straży praw stali książęcy urzędnicy(łowczy i w każdej z ziem podłowczy), którym podlegała liczna służba, a to bobrowniccy, sokolnicy, psiarze, stanownicy, sietnicy, osocznicy, ślednicy, iskarze, objezdnicy, szczwacze i wielu innych. Do pomocy w łowach zapędzano wszelaki lud prosty, tako wolny jak i niewolny.
Bywało, że władca wyprawę wojenną zamiarując, najsamprzód łowy  poczyniał, aby mięsiwem wszelakim drużynę zaopatrzyć. Wielką połać puszczy w zwierza bogatą służebni sieciami okalać jęli, zamykać przechody stępicami , ścieżki kłodami zastawiać i wilcze doły gałęziami maskować. Naganka z kmieciów okolicznych ustanowiona, gdy tylko rogu granie w puszczy się rozległo, łają szeroką zwierza z ostoi wypierała.
 Za sprawą łowieckiego rzemiosła takoż możnowładcy jak i lud dóbr wszelakich nabierali. Mięsiwa różnorakiego w jatkach grodzkich dostatek był a kupcy pełne wozy futer do krajów ościennych wiedli. Łosimi skórami zbroje rycerskie podbijano, i łoża dotkniętych wszelakimi chorobami ścielono, ażeby odleżynom zapobiec. Wielce przez medyków cenionym był tłuszcz bobrzy , bobrowym strojem zwany. we wszelkich niemocach ulgę dawał, wszelakie choroby z ciała precz przepędzał. Medykament ów taką wartość posiadał, że wielu śmiałków gardłem ryzykując, prawa królewskie łamało i podstępnie zakazy omijając, bobry z żeremi dobywali. Takoż i mięsiwo tego wodnego zwierza delikatesem na pańskich stołach było. Wielebni kapłani w dni postne spożywać je pozwalali, jako że na równi z rybą, mięsiwo owe traktowali. Jeśliby dziecię twoje problemy z zębami miało, zęby bobrowe ulgę w ząbkowaniu przynieść mogą. Dalibóg niewieście strachliwej przed rodzeniem dzieci, kawał skóry turzej do żywota przyłóż a rodzić bez bólów będzie. Kiedy niemoc febrą cię w łoże wsadzi, niedźwiedzie ślepia pomocne będą, paralitykowi zaś żółć niedźwiedzią zapodaj .Na dolegliwości wszelakie sadła ubitego zwierza panaceum stanowią, a to borsucze sadło, a to łój kozłowy,  takoż i skrom zajęczy.
Co dobre dla ludu, z czasem oczy panującego kłuć poczyna, niczym rohatyna jakowaś. Takoż Mieszko III Starym zwany zakazał w dobrach rycerskich łowów bez książęcego glejtu czynić. O czem oświecony kronikarz Wincenty Kadłubek z żalem w księgach swoich odnotował. Nawet w obronie barci, niedźwiedzia bez książęcej akceptacji ubić, uniknąwszy  gniewu jaśnie pańskiego nie sposób było. Poszczególni książęta wielkie przywileje łowieckie duchowieństwu rozdawać poczęli, dalibóg chyba gniewu bożego nadmiernie się obawiając. Tak się zatem święci mężowie w łowach zapamiętali, że sam legat papieski Gwidon, osobom duchownym łowów z sokołami i psami surowo zakazał. Wszyscy władcy owego czasu raz przywileje rycerstwu dawali, to znów ograniczenia nakładali. Kazimierz Wielki, jako że w budowaniu zamków się rozmiłował, co rusz jakowyś zamek myśliwski w puszczy budować nakazywał. A tak ów władca o zwierza grubego był zazdrosny, że nawet marnego jelenia i dzika zastrzegł do wyłączności. Tak to za Piastów było, a miłościwie i hojnie panujący w latach 1370- 1382, król Ludwik Węgierski, w dobrotliwości swojej liczne zakazy wycofał i stanowi szlacheckiemu wielkie przywileje łowieckie nadał. I oto z końcem dynastii piastowskiej, prawa książęce dla łowiectwa kres swój znalazły. O czem dla wiedzy publicznej skrzętnie opisał sługa uniżony Waszych Czytelniczych Miłości, skryba skromny Koła Łowieckiego PONOWA z Królewskiego Wolnego Miasta Krosna
Tadeusz Gajewski.
 
 
  stronę odwiedziło już 51661 odwiedzający (127539 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja