Jaśnie Oświeceni Państwo Radni Miasta Królewskiego Krosna!
My, chłopy spod sklepu w Korczynie, gdy my poczytały co napisał nieutulony pan redaktor Kominiarski, w straszną złość my wpadły. Już my miały kosy na sztorc stawiać i kupą iść na Krosno, jedynej wiary i świętej ziemi bronić przed Lutrami i inszymi bezbożnymi (kto wie czy nie starozakonnymi), którym za judaszowe srebrniki grunta wedle lotniska zaprzedać chcecie. Józik do chałupy po kilof polecioł, co by my z nowego ronda, co koło Biedronki jest, brukowe kostkę rwać mogli. Już my szyk bojowy uformowały i ze śpiewem na ustach gościńcem na Krosno pomaszerowali. „Do krwie ostatniej kropli z żył, bronić będziemy Ducha, aż się rozpadnie w proch i w pył krzyżacka zawierucha…”
Tak my maszerowali jak nasi przodkowie onegdaj szli dwory palić i panom sprawiedliwość dziejową wymierzać, gdy na drodze stanęła nam Cesia. Wielgi lament podniesła, że my nielegalne som, prawo o zgromadzeniach łamiemy i że jak jakisik Hindus Ghandi czy inszy amerykański czerniawy pastor King pokojowo trza do celu. Znaczy paktować, odezwy pisać.
Stanęły my pod sanktuarium Św. Pelczara, co by od patrona mondrości nabrać .
Zwracamy się natenczas do Jaśnie Oświeconych Radnych, wedle tych gruntów co do lotniska przynależą, co by w zagraniczny kapitał rzeczonych gruntów nie zaprzedawać. Toż sam błogosławiony Ojciec Święty własnymi stopami po owych parcelach stąpał i ziemię tę ucałować raczył. Nie gdzie indziej ino po tych morgach sam Marszałek Piłsudski manewry strzeleckie czynił z panem generałem Sosnkowskim. Po tej jałowiźnie pan Kazimierz Pułaski konfederatów wiódł i krew bohaterską przelał. Na tych wonnych łąkach polskie zioła rosną na wszelkie dolegliwości skuteczne.
Niewiela roków nazad górale owieczki po onych zielonych pastwiskach pasali, polskie sery robili, pożytek był i widok oraz zapach narodowy, swojski. I komu to wadziło? Teraz Niemce przyjdą czy inne ateisty, fabryki pobudujo i do roboty nas zagnajo. A my wolny Naród, co pisały po gazetach, że jakisik gen wolności w sobie zawieramy.
Tym liberałom i wstecznikom z samorządnego klubu, to my się nie dziwujemy, wiemy kto oni, ale żeby pan radny Krzanowski wstrzymał się od głosu, to pojąć nie można. Co w Onego wstąpiło? Jo nie wiem, chociaż kiedysik publicznie zapowiadał, że jemu to bliżej do pani Kluzik niż do pana Macierewicza. Kara Boska.
Wielmożny Panie Prezydencie, Pan to Piotr przecie, opoka znaczy się, a rzekł Pan do Piotra: paś owieczki moje! Czy to nie znak? Przywróć pan nam to co nasze polskie, niech na powrót owce tę ziemię zasiedlą. Wszak baranów ci u nas dostatek.
Ostańcie z Bogiem i niech Panienka Murkowa ma Was w swojej opiece i złotą dzidą obcy kapitalizm przepędzi.
Niejadek Kociejajski