Koniec naszego świata?
Gdzie by nie spojrzeć wszędzie pisze się o rychłym końcu świata. Fataliści twierdzą, że zbliża się nieuchronnie jakaś asteroida i wraz z końcem kalendarza Majów ma wszystko ulec destrukcji. Trudno powiedzieć ile jest w tym prawdy. Ja mam swoją teorię. Czas apokalipsy nadszedł i już trwa, upada bowiem nasza cywilizacja człowieka myślącego. Homo Sapiens Sapiens staje się gatunkiem wymierającym i bynajmniej nie z powodu globalnego ocieplenia ani zbliżającego się glacjału i kolejnego zlodowacenia. Człowiek myślący utonął w zalewie powszechnej tandety, hura tolerancji dla wszystkiego, chorej poprawności politycznej, dewotyzmu i spiskowej teorii dziejów.
Trudno w dzisiejszych czasach wyrażać swoje „autorskie” poglądy na świat bez narażenia się na przywalenie etykietek hojnie szafowanych przez wszelkie skrajne grupy społeczne. W najlepszym wypadku narazić się można na tytuł niemodnego dziwaka.
Niestety masowe media ustawiają swoją misję programową na szarą niemyślącą przeciętność. Dawniej telewizja publiczna ( pomijając indoktrynację polityczną) stawiała wysoką poprzeczkę w celu podniesienia poziomu odbiorców. Edukacja społeczeństwa, kontakt z prawdziwą sztuką i wysublimowaną kulturą powoli niczym kropla wody drążyła umysły i przynosiła efekty. Niestety wraz z komercjalizacją wszystkiego edukacyjna rola mas mediów upadła. Teraz podaje się społeczeństwu tandetę. Wszystko podporządkowane reklamie, sprzedaży i nastawione na zysk.
Jeszcze kilkanaście lat temu nie do pomyślenia było aby w telewizji publicznej usłyszeć disco polo, teraz produkuje się gwiazdy z pustych prymitywnych lateksowych dziwadeł o wiedzy ograniczonej do czynności higieniczno fizjologicznych i jeszcze nazywa się to misją społeczną. Kopiowane z amerykańskich produkcji programy „rozrywkowe” , „teleturnieje”, seriale rozlewają się topiąc resztki przyzwoitości, moralności, dobrego smaku. Wywlekanie najbardziej intymnych przeżyć, obdzieranie z tabu wszystkiego i wszędzie, brak zahamowań w jakimkolwiek temacie graniczy z bogobojnym dewotyzmem, antysemityzmem, spiskową teorią dziejów. Tak oto żyjemy w świecie skrajności.
Jeżeli nie zgadzam się z poglądem, że homoseksualizm nie jest chorobą tylko normalną orientacją taką samą jak heteroseksualna i nie godzę się na uznanie związków homoseksualnych za równych rodzinie, to zaraz zostaję okrzyknięty nietolerancyjnym homofonem. Jeszcze większe gromy spadną na mnie jeżeli zgodnie z sumieniem głośno powiem, że Karol Wojtyła był wielkim papieżem ale marnym poetą i dramaturgiem. Za profanację uznane będzie stwierdzenie, że wszystkie trzy znajdujące się w powiecie krośnieńskim pomniki papieża to uwłaczająca dobremu smakowi tandeta pozbawiona jakichkolwiek cech dzieła sztuki. Narażę się na pobicie a w najlepszym wypadku na wyzwiska jeżeli wyrażę swój podziw dla polskich Żydów, którzy de facto wnieśli ogromny wkład do kultury narodowej. Bo czy ktoś sobie wyobraża prawidłową edukację bez Tuwima „Lokomotywy” , „Kwiatów Polskich” czy „Sklepów Cynamonowych” Szulca? Niestety, z jednej strony lewacka tolerancja dla wszystkiego i negowanie podstawowych wartości tradycyjnego społeczeństwa a z drugiej skrajnie prawicowy nacjonalizm i pseudo patriotyzm oparty na wymyślonych przez Sienkiewicza legendach i mitach z naszej historii przyjmowanych jako dogmaty historyczne. Jednym słowem zewsząd agresja w imię „wyższych ideałów”.
Co nam zostało, niedobitkom wrażliwym na piękno słowa czy obrazu? Na szczęście mamy jeszcze nasze katakumby, gdzie możemy w małych grupkach cyklicznie spotykać się bez narażenia na szwank i zadeptanie . Zostało jeszcze kilka przyczółków sztuki, miejsc azylu dla ludzi myślących, Dzięki takim miejscom jak „Salonik Artystyczny” w KBP, „Galeria fotografii” Jana Grudysza, „Piwnica pod cieniami”, BWA oraz RCKP być może przetrwamy kulturowy Armagedon.
Tadeusz Gajewski.
publikowany na www.neon.info.pl 12.o4. 2009