Tadeusz Gajewski
  aktualności
 

 

Spacer po Krośnie i pograniczu kultur – Łemkowszczyzna.
 
Znowu wiosna pachnie mokrą ziemią i nektarem przednówka – sokiem brzóz namiętnie wcieranym w łysiejące skronie i wypijanym jako panaceum na wiele dolegliwości. Właśnie wychyliłem  ze smakiem szklaneczkę owego ludowo medycznego specyfiku za sprawą mojego sąsiada Łysego Krzyśka, który to Krzysiek własnoręcznie nakłuwszy brzozową korę utoczył dla nas obu cudownego płynu. Poczułem nagły przypływ energii i nieodpartą chęć na wiosenną peregrynację po karpackim pograniczu kultur…
Taki wiosenny spacer po Krośnie i okolicy świetnie zrobi na przyhamowany zimą metabolizm. No to w drogę!
Kijki nordika rytmicznie uderzają o podłoże, mięśnie powoli łapią temperaturę, powietrze rozpycha zastane pęcherzyki płucne, żyć nie umierać ale kondycja słaba, trzeba gdzieś usiąść, odpocząć, napić się czegoś. W sam raz obok kina Sokół jest miejsce idealne dla strudzonego wędrowca. Bar Monika kusi dobrym jedzeniem oraz muzyką jakiej w Krośnie tylko tam można posłuchać, jest to kultowe już, ze specyficzną atmosferą, miejsce spotkań melomanów, którym obcy jest główny nurt, wolą gatunki niszowe, ambitne. W małym, przytulonym do ulicy Grodzkiej ogródku kilka stolików, gwar, zapach kawy i drażniący nozdrza dym papierosowy. Z daleka słyszę głosy Roberta Lenerta oraz Przemka Polańskiego zawzięcie dyskutujących raz po raz wypuszczając z otworów gębowych gęste kłęby dymu, wtóruje im dobry duch tego przybytku, organizator wszelakich imprez muzycznych i gospodarz lokalu Grzesiek Kuk.  O czym tak zawzięcie dyskutujecie? –pytam – wiosna, przyroda budzi się do życia a wy dymicie jak stare lokomotywy. Jest problem – mówi Grzesiek – widzisz, jak Przemek zakładał stroicieli, to miała być formacja na jeden koncert, no i się porobiło. Kilka lat koncertowania, finał na dziesiątym Galicja Blues Festiwal, wyróżnienie na XXV Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe”, a teraz  coś trochę ocierają się o wielki świat, wybrali ich do wstępnej grupy z której wybiorą nominacje do Fryderyków, płytę „Chyża” do fonograficznego debiutu roku, telewizja Rzeszów ich nagrywa, polskie radio wystawiło do konkursu Wirtualne Gęśle. No walą do przodu, że aż strach… No tak, rzuciłem, jak w tym tempie dalej się będą rozwijać, to nie będzie innego wyjścia tylko tę Biedronkę naprzeciw przebudować na amfiteatr, żeby fanów pomieścić… Mało brakło i gdybym się nie uchylił, to zawartość popielniczki wylądowała by na mojej łysiejącej głowie. Widać moje toporne poczucie humoru nie zadowoliło wschodzącej gwiazdy muzyki folk.
A Gdzie To Dawniej Stroiło, krośnieńska kapela folkowa śpiewająca tradycyjne łemkowskie teksty do muzyki w przeróżnej aranżacji, totalnym tyglu stylów i gatunków, bo takie są Karpaty, różnorodne i nieprzewidywalne. Zespół powstał początkowo jako prowizorka na jeden koncert, na szczęście świetne przyjęcie przez krośnieńską publiczność Festiwalu Kultur Pogranicza „Karpackie Klimaty” sprawiło, że trwa do dzisiaj, z koncertu na koncert podnosząc poziom i wzbudzając powszechny entuzjazm i podziw wszędzie, gdzie przyjdzie im koncertować. Wokalistkami są dwie siostry, rodowite Łemkinie, krośnianki z korzeniami w przygranicznym Olchowcu, łemkowskiej wsi Beskidu Niskiego. Anna Romańczak Polańska oraz Sabina Romańczak. W pierwotnym składzie na gitarze grał Łukasz Podkul przez przyjaciół zwany Rudolfem. On to na jednej z prób zrozpaczony krzyknął do basisty Bartłomieja Bykowskiego: Bartek, ale mnie tu coś nie stroi! Bartek spokojnie cedząc każde słowo odrzekł: A gdzie to dawniej stroiło?... Tak powstała nazwa formacji, w skrócie fani nazywają ich Stroicielami. Na instrumentach perkusyjnych bębni Jakub Chodyniecki, Akordeon obsługuje Przemek Polański , na gitarze gra Staszek Grela. Stroicieli można spotkać wszędzie, są chętnie goszczeni na wszystkich scenach Podkarpacia, najczęściej jednak na przeróżnych organizowanych przez Przemka Polańskiego i Grześka Kuka imprezach i wieczorach łemkowskim w Barze Monika.
Fajnie gawędzi się z przyjaciółmi, w tym jedynym w swoim rodzaju magicznym miejscu, jednak wybrałem się na spacer a nie stacjonarne pogaduszki, w drogę więc, ruszmy żwawo za krośnieńskie rogatki: do gór, do beskidzkich gór zawracamy kroki, przez równin zielony mur, dolin rzecznych krocie…
Królewskie Wolne Miasto Krosno geograficznie leży w miejscu specyficznym, jest to styk trzech odrębnych krain, zróżnicowanych przyrodniczo, o odmiennej charakterystyce etnograficznej, kulturowej. Wisłok w początkach państwowości stanowił naturalną granicę oddzielającą Ruś od północno zachodniej słowiańszczyzny. W wyniku najazdów tatarskich i wyludnienia tych obszarów oraz ponownych zasiedleń struktura etniczna nabrała nowego kształtu. Teren Dołów Jasielsko Sanockich to osadnictwo polskie oraz wiele miejscowości lokowanych na prawie niemieckim, zasiedlanych niemiecką ludnością. Pogórze to już mieszanka wszelkich nacji i kultur. Beskid Niski zdominowali Rusini.
Święty Mikołaju, opowiedz jak tam było, jakie pieśni śpiewano, gdzie się pasły konie?” Idźmy więc szukać zaginionego świata, kwitnących grusz i jabłoni przytłumionych olszyną, gdzie wiatr w omszałych cembrowinach śpiewa starocerkiewne pieśni.
Łemkowszczyzna to obszar niegdyś zajmowany przez ostatnią, niezależną i odrębną grupę etniczną dawnej Rusi . Podczas, gdy zamieszkujący Bieszczady Bojkowie ulegli ukrainizacji , podobnie jak zamieszkujący onegdaj Pogórze Strzyżowsko Dynowskie Zamieszańcy. Łemkowie pomimo przesiedleń zachowali odrębność, dialekt, tożsamość, kulturę, folklor. W dużym uproszczeniu tereny Łemkowskie to obszar Beskidu Niskiego od Komańczy po Krynicę. Etnogeneza tego ludu to jeden wielki spór historyków Ukraińskich i Polskich. Według Ukraińców to pozostałość po Rusi Kijowskiej. Upadek w wyniku najazdów tatarskich księstwa kijowskiego oraz ekspansja żywiołu polskiego wypchnęła w dwunastym wieku Rusinów w tereny górskie, surowe i niedostępne. Z tezą tą nie zgadzają się polscy naukowcy. Wiążą oni obecność Łemków w Beskidzie z nakładaniem się na osadnictwo polskie w trzynastym wieku w dolinach rzek osadnictwa rusko wołoskiego. Migrujący z Bałkanów po łuku Karpat pasterze Wołoscy zasiedlali górskie osady. Sami zainteresowani odrzucają obydwie hipotezy.
Według Łemków, podań i legend już w siódmym wieku ich protoplaści, plemię Białych Horwatów posiadało zorganizowane struktury społeczne. Duża część plemienia wyemigrowała na Bałkany, pozostałych w dziesiątym wieku podbiła Ruś Kijowska. Wtedy przyjęli nazwę Rusinów, jednak zachowali odrębność kulturową. W świadomości ludowej funkcjonuje przekonanie o misji ewangelizacyjnej apostołów Słowian czyli Cyryla i Metodego. Do połowy dziewiętnastego wieku obowiązywała nazwa Rusin, Rusnak dla wszystkich ludów wschodniosłowiańskich,  wschodniego obrządku. Podczas gdy inne grupy zaczęły się wyodrębniać i nazywać Ukraińcami, Białorusinami czy Rosjanami, Łemkowie czując silną odrębność przyjęli swoją nazwę, która pierwotnie była przezwiskiem używanym na ich określenie przez zamieszkujących Bieszczady Bojków. W tym czasie wśród zachodnich Rusinów dominowała silna tendencja rusofilska głosząca zjednoczenie wszystkich plemion pod berłem cara i prawosławia. Przeciwstawną jej była idea głoszona przez kler grekokatolicki ukraińskości karpackich grup etnicznych. Podczas Pierwszej Wojny Światowej, władze austriackie utworzyły na terenie Austrii obóz koncentracyjny w Thalerhof. Zsyłano tam zadenuncjowanych przez zwolenników opcji ukraińskiej rusofilów, jako carskich szpiegów. Ten tragiczny okres umocnił niechęć do Ukraińców, wzrosło poczucie odrębności i tożsamości łemkowskiej jako wspólnoty narodowej. Walka o świadomość narodową Łemków nasiliła się w dwudziestoleciu międzywojennym, stronnictwo starorusińkie toczyło silną walkę ideologiczną ze stronnictwem ukraińskim. Doprowadziło to do swoistej wojny religijnej, w wyniku której tysiące Łemków opuściło indoktrynowaną ukraińsko cerkiew grekokatolicką i zakładało parafie prawosławne.
Punktem zwrotnym dla losów zachodnich Rusinów był rok 1945, wtedy w wyniku porozumienia władz polskich i radzieckich nastąpiły przesiedlenia ludności mające na celu likwidację różnic etnicznych. Początkowo dobrowolne przesiedlenia przeszły z czasem w przymusowe wywożenie Łemkow na Ukrainę. Tym, którym udało się dzięki petycjom i zapewnieniom o swojej lojalności względem władz polskich pozostać, dwa lata później już takiej szansy nie dano. Akcja Wisła czyli czystka etniczna, która miała doprowadzić do likwidacji oddziałów UPA, doprowadziła do rozlokowania wszystkich obywateli wyznania grekokatolickiego i prawosławnego na terenach północnej i zachodniej Polski. Ludność ta miała się zasymilować i spolszczyć w krótkim czasie. Minęły lata i okazało się, że to co udało się z Bojkami i Zamieszańcami na Ukrainie, to już z Łemkami w Polsce nie do końca. Wielu dawnych mieszkańców Beskidu wróciło do swoich domostw, inni kultywowali swoją kulturę, język i tożsamość tworząc organizacje, towarzystwa, zespoły muzyczne. Co roku zjeżdżają się z wszystkich stron na Łemkowinę , organizują watry, kermesze, festiwale.
Fascynacja kulturą karpackich Rusinów wybuchła w latach siedemdziesiątych, gdy zdziczałe
wtórnie tereny dawnych siedlisk stały się atrakcją dla kwalifikowanych wędrowców, poetów, bardów.
O Beskidzie i Łemkach pisał książe poetów Jerzy Harasymowicz, Elegię Łemkowską napisał Jan Zych.
Przy wszystkich rajdowych ogniskach śpiewano ballady Wojtka Belona, Wolnej Grupy Bukowiny,
Starego Dobrego Małżeństwa. Osobiście przeżyłem to na własnej skórze, gdy wraz z Klubem Górskim
„Beskidnicy” przy oddziale PTTK w Krośnie przemierzaliśmy magórskie szlaki spisywali ludowe pieśni
i legendy w starych, zagubionych wśród gór chyżach.
Jeden z założycieli „Beskidników” obecnie najwybitniejszy krośnieński uczony, etnograf, dr Tadeusz
Łopatkiewicz, podczas organizowanych w Barze Monika w Krośnie wieczorów łemkowskich przybliżał
zebranej publiczności historię osadnictwa w Karpatach. Rzucił wtedy kontrowersyjną tezę,
zastrzegając, że obawia się reakcji ortodoksyjnych łemkofilów jak i samych Łemków, jakoby Akcja
Wisła wyszła na dobre samym Łemkom jak i przyrodzie Beskidu. Według tego uczonego przeludnienie
wsi Łemkowskiej oraz panujące w nich ubóstwo, niechybnie doprowadziło by do konfliktów
etnicznych oraz degradacji środowiska. Twierdził, że dzięki wyludnieniu Łemkowszczyzny nastąpiło
wtórne zdziczenie i odbudowa ekosystemów unikalnych w tej części Europy. Sama zaś ludność
wysiedlona na tereny zachodniej i północnej Polski doznała awansu cywilizacyjnego, społecznego i
ekonomicznego. Trudno przynajmniej częściowo nie przyznać racji panu doktorowi, którego cenię za
trzeźwe podejście do tematów historycznych. Pan Łopatkiewicz znany jest z tego, że w swoich
pracach bezwzględnie rozprawia się z mitami uznawanymi za prawdy objawione. Ja jednak w swoich
spacerach po karpackim pograniczu kultur cenię sobie baśniowość i magię tych stron, no ale ja
mogę, jestem tylko wędrowcem romantykiem a nie poważnym uczonym…
Przed laty siedząc na myśliwskiej ambonie przelałem na papier moje spojrzenie na Krainę Łemków:
 
 
Noc w Myscowej

Noc skrzy się srebrzyście
jak bramy raju.

Beskid rozpościera ramiona
nad migotliwą krajką Wisłoki -
niczym nad wstążką
łemkowskiej panny,
która wciąż czeka
na niespełnioną miłość.
Mój Beskid
pachnący strofami Harasymowicza,
płaczący wikami za minionym czasem,
przywalonym przekleństwem.
 
I przy tym moim spojrzeniu zostanę kończąc spacer kieliszeczkiem aromatycznej nalewki z gruszek
zebranych w zdziczałym sadzie, w nieistniejącej wsi zaginionego świata. Oczywiście kieliszek
współdzielę z moim sąsiadem Łysym Krzyśkiem, który wprawdzie nie jest Łemkiem ino tutejszym
stolarzem, ale obyczaj zna i chłop z niego dobry jak ten sok z brzozy wczesną wiosną.
                                 Tadeusz Gajewski
 

 


Galicyjskie Spotkanie z Nalewką Myśliwską 2015. Degustacja 36 nalewek mojego wyrobu w Restauracji Parkowa 7 w Krośnie



Konkurs na najlepszą nalewkę Galicji 2015 - komisja i nalewki oceniane




Odsłaniamy tabliczkę upamiętniającą
   wybitnego poetę ziemi krośnieńskiej
          Jana Zycha z grupy literackiej
                          Muszyna
        27 grudnia 2014 roku w 83
               w rocznicę urodzin poety

  Skwer u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Powstańców
  Warszawskich w Krośnie













Polowanie na bażanty 27 grudnia 2014r















 Pogadanka o ochronie przyrody
  w Przedszkolu w Żarnowcu
  (obok Muzeum Marii Konopnickiej)


  
   Moja petycja do władz o Skwer

   Jana Zycha - poety z Korczyny

 
  stronę odwiedziło już 49398 odwiedzający (108021 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja